Coś jeszcze napiszę. Pierwszy raz tam byłem. Teren w lesie, trochę ciemny. Było raczej pochmurnie, przy słońcu byłyby cienie i półcienie. Potem wyszliśmy na polankę. Cele w słońcu, jak u nas. Następny etap to strzelanie w dół do strumyka. Tutaj fajnie to wyglądało. i tak do końca, w dół w lesie. W pierwszy dzień trochę padało, ale niewiele. Wiatr czasem, ale nie przeszkadzał bardzo. W drugi dzień bez słońca i wiatru. Tor taki sam, trochę zmienione odległości. Co do trudności to standard. Jak na zawodach. My nie odbiegamy pod żadnym względem organizacyjnie, jeśli chodzi o tor (a nawet mamy większy standard, bo jest woda i mydełko do umycia rąk). Jako ciekawostka,. były stopery dla każdej grupy. 3 min na dwa stanowiska. To się sprawdziło. Nie było zastojów i dużych korków. Pewną trudnością była długość toru. 25 stanowisk po 2 cele. Plecy do dzisiaj mnie trochę bolą...Tak że nie było łatwo. Pełne skupienie obowiązkowe. Przy tak długim torze nie ma przypadków, wygrywa najlepszy. Dlatego jeszcze raz duże gratulacje dla Marka.
Co do organizacji zawodów. Tyle stanowisk + nocnik + sylwetki = kupa roboty. Nie mam sumienia wytykać organizatorom jakiś błędów. Zresztą, nie było ich dużo. Ustawić dwa inne tory....to raczej nie osiągalne. Choć kiedyś WSST coś takiego zrobiło. Ale to dawne czasy. Było fajnie, choć jeśli chodzi o nasze wyniki to niedosyt zawsze zostaje. Duży dość
